sl1

Słowenia to nieco ponad dwumilionowy kraj położony nad Adriatykiem, w którym w ciągu sześciu dni mieliśmy zwiedzić ponad 9 kurortów narciarskich. Niemożliwe? Też tak myślałem. Okazuje się jednak, że każdy z ośrodków znajduje się około godziny drogi od siebie, a sam kraj – znajdując się naprawdę niedaleko Polski – jest niesamowicie atrakcyjnym kierunkiem zarówno na wypad turystyczny, jak i spotkanie biznesowe, także dla kontrahentów z całej Europy.

Do Słowenii dostaliśmy się bezpośrednim połączeniem lotniczym z Warszawy do Lublany. To wygodne i szybkie rozwiązanie, bo trasę obsługują zarówno polskie, jak i słoweńskie linie lotnicze, a sama podróż nie zajmie więcej niż dwie godziny. Ci, którzy nie przepadają za lataniem mogą wybrać samochód – drogę ze stolicy Polski pokonać można w około 10 godzin. Lublana – dzięki dogodnej lokalizacji i mnóstwem połączeń komunikacyjnych – może być nie tylko celem samym w sobie, ale i dogodną bazą wypadową na wyjazd na narty; dość wspomnieć, że do od najbliższego kurortu narciarskiego dzieli ją tylko 25 minut drogi. To sprawia, że stolica Słowenii to ciekawe miejsce na połączenie zwiedzania z aktywną formą wypoczynku. Nie tylko w zimie jest to atrakcyjny cel wycieczki – na wybrzeże można się tam dostać w niecałe dwie godziny, co z pewnością jest wartym rozważenia pomysłem na letnie wakacje. To także genialne rozwiązanie na wyjazd w celach firmowych. W jeden dzień można chociażby szusować na stokach Krvavca i zjeść lunch w jednym z górskich schronisk, a wieczorem, przebrawszy się już w garnitur, zjeść biznesową kolację w jednej z licznych restauracji w centrum Lublany. To tylko jedna z wielu możliwości; ze stolicy do wielu kurortów dostaniemy się w niecałą godzinę. Ale nie uprzedzajmy faktów... Pierwszym przystankiem w naszej podróży po Słowenii był drugie co do wielkości w kraju, ponad stutysięczne miasto Maribor. Położone malowniczo nad Drawą oczarowało nas wspaniałą architekturą i malowniczymi krajobrazami. To tutaj znajduje się stojący przy Placu Zamkowym XV wieczny Mariborski Grad, czy pochodzący już z XII wieku romańska, później przebudowana na gotycką Katedra św. Jana Chrzciciela. Udając się kilka ulic dalej możemy natomiast zobaczyć Starą winorośl w Mariborze – najstarszą winorośl na świecie, co potwierdza wpisanie jej do Księgi Rekordów Guinnessa. Maribor to także ważne centrum komunikacyjne – autostradą dojechać można stąd zarówno do Wiednia, jak i w drugą stronę – do Triestu. W Mariborze mieliśmy okazję spać w czterogwiazdkowym Hotelu Habakuk. Zlokalizowany u podnóża Pohorje, łańcucha górskiego wchodzącego w skład Alp kurort to świetna baza wypadowa zarówno dla miłośników nart, jak i wycieczek górskich. My mieliśmy okazję skorzystać z położonych niedaleko stoków. Te, choć niedługie, oczarowały nas wspaniałymi widokami na zalesione zbocza alpejskich szczytów i malowniczą panoramę Mariboru. Sam hotel znany jest ze swoich basenów termalnych. Z tych skorzystać mogliśmy zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz obiektu. Bogata w jod i fluor woda ma niesamowite walory zdrowotne, a o ogólne samopoczucie zadba także szereg zabiegów hydroterapii czy innych, także typowych dla SPA. Hotel Habakuk śmiało można polecić także na konferencje. Zlokalizowane tam Habakuk Congress and Event Center oferuje ponad 1600 metrów kwadratowych powierzchni podzielonych na sześć sal. Łącznie pomieścić one mogą ponad 830 siedzących gości, a dwa przestronne foyer pozwolą zorganizować chociażby bankiet. Zaletą Mariborskiego obiektu jest przede wszystkim umiejscowienie – zlokalizowanie przy wspomnianej autostradzie czy trzech międzynarodowych lotniskach sprawia, że miejsce to może poszczycić się wyjątkowo dogodnym dojazdem dla gości z praktycznie całej Europy.

Pierwsza słoweńska kuchnia podczas wyjazdu
Niecałą godzinę drogi z Mariboru znajduje się jeden z najsłynniejszych ośrodków narciarskich Słowenii. Mowa o Rogli, ośrodku narciarskim położonym na zboczach góry o tej samej nazwie, na szczycie której znajduje się wieża widokowa, z której przy dobrej widoczności zobaczyć można nawet Triglav. Rogla to wspaniały ośrodek olimpijski i narciarski. Dla gości przygotowano 11 wyciągów orczykowych, dwa kanapowe i ponad 10 kilometrów tras biegowych. Same stoki nie są może imponujące – najdłuższy z nich ma kilometr – ale niesamowicie malownicze i dające mnóstwo frajdy z jazdy. Kiedy zmęczyliśmy się już jazdą na nartach, zostaliśmy zabrani do oddalonej od zgiełku stoku Chaty Pesek, gdzie spróbować mogliśmy prawdziwej słoweńskiej kuchni i napojów. W samym schronisku można także przejechać się konno, czy nawet usiąść w zaprzęgu ciągniętym przez psy husky!

sl2

Ośrodek, do którego nie dojedziesz samochodem
Niemałe zdziwienie ogarnęło nas, kiedy kolejną godzinę drogi od Rogli ujrzeliśmy kolejny wspaniały ośrodek narciarski. To położony przepięknie nad doliną Savinjska Golte wraz ze znajdującym się przy nim hotelem. Do położonego 1410 metrów n.p.m. ośrodka można dostać się jedynie kolejką górską Žekovec, samochody należy zostawić pod jej dolną stacją. I w tym chyba największy urok tego miejsca, bo na górze, ponad zgiełkiem miasta można prawdziwie odpocząć – ale także wyszaleć, bo o to zadba 12 kilometrów tras narciarskich, zarówno niebieskich, czerwonych, jak i najtrudniejszych, czarnych. Tym, dla których narciarstwo to za mało, poleciłbym spróbowanie paralotniarstwa lub wspinaczki, które z pewnością dadzą porządny zastrzyk adrenaliny. Tym, którzy wolą mniej aktywne spędzanie wolnego czasu można natomiast polecić ośrodek SPA zlokalizowany w hotelu. Ośrodek Gotle to także profesjonalne centrum konferencyjne, w którym w niebanalny sposób można połączyć biznesowe spotkanie z różnymi aktywnościami – wspomnianym wcześniej paralotniarstwem, ale także raftingiem czy paintballem, który pod alpejskimi szczytami zapewni jeszcze więcej wrażeń.

Tętniące życiem serce Słowenii
Na jedną noc udajemy się do Lublany. Mające ponad cztery tysiące lat miasto to największa aglomeracja Słowenii i jednocześnie jej stolica. To także niekwestionowane centrum komunikacyjne kraju, gdzie przecinają się autostrady A1 i A2. To Lublana przez lata była ważnym ośrodkiem sztuki. Końcem XIX wieku miasto nawiedziło silne trzęsienie ziemi, a odbudowana w stylu secesyjnym architektura nadała miastu obecny charakter. Zabytków jest tutaj co niemiara, warto chociażby wspomnieć Pałac Biskupi, barokową Katedrę św. Mikołaja, czy nawet rzymskie ruiny. W Lublanie zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Radisson Blu Plaza. Zlokalizowany w samym centrum stolicy czterogwiazdkowy obiekt to jeden z najlepszych hoteli w całej Lublanie. To miejsce nie będzie nowością dla kogokolwiek, kto wcześniej miał styczność z obiektami Radissona. Nowoczesne, perfekcyjnie wykończone pokoje, wspaniałe bufety i zawsze chętna do pomocy obsługa. Hotel jest częscią biznesowo-handlowo-rozrywkowego kompleksu BTC City. W jego skład wchodzą najróżniejsze obiekty – kręgielnie, tor gokartowy, korty, czy w końcu imponujący park wodny Atlantis. Skorzystać możemy także z setek sklepów, czy nawet teatru! Blu Plaza to także najlepsze w Lublanie centrum konferencyjne. Zlokalizowane tuż przy ścisłym centrum miasta sale pozwalają na zorganizowanie praktycznie każdego spotkania biznesowego – od tych kameralnych, na dużych konferencjach skończywszy. Zagwarantuje to siedem sal zlokalizowanych na 15 piętrze budynku, skąd rozpościera się przepiękna panorama serca Słowenii.

sl3

Kawa i piwo na szczycie alpejskich szczytów
Po raz kolejny zostaliśmy zabrani w trwającą około godziny podróż, która zakończyła się w kolejnym ośrodku narciarskim. Cerkno to spokojna mieścina położona u podnóża Alp. Tam też mieści się nowoczesny ośrodek narciarski, który do gustu przypadnie wszystkim narciarzom, od początkujących, na profesjonalistach skończywszy. Przez lata obiekt ten wyrobił sobie miano jednego z najlepszych w całej Słowenii. W Cerknie oczarowało nas 18 kilometrów tras zjazdowych, do których dotrzeć mogliśmy kolejkami – dwoma sześcioosobowymi, dwoma czteroosobowymi, dwoma dwuosobowymi, a także dwoma klasycznymi orczykami. Byliśmy pod wrażeniem, jak sprawnie działa ten potężny ośrodek, nawet pomimo takiego natłoku narciarzy. Dla najmłodszych przygotowano także szkółkę narciarską, która słynie ze swojej jakości; to sprawia także, że sam ośrodek jest szczególnie ceniony przez rodziny z dziećmi.
Na samym szczycie mogliśmy odpocząć w restauracji Alpska Perla. Podziwiając zapierające dech w piersiach alpejskie pejzaże i słuchając nastrojowej muzyki popijaliśmy kawę, czekoladę i lokalne piwo Union. Był to jednak jedynie wstęp przed wspaniałym, słoweńskim jedzeniem, na którym w Alpskiej Perle znają się wręcz doskonale.

Ekologicznie wśród julijskich zboczy
Z Lublany docieramy w rejon Tiglavskiego Parku Narodowego, nad jezioro Bohinsjko. Położone pomiędzy górami urzekło nas spokojem. Zostaliśmy zakwaterowani w znajdującym się dosłownie kilka kilometrów od jeziora miasteczku Bohinjska Bistrica – i to w nie byle jakim miejscu, mowa bowiem o Superior Bohinj Eco, pierwszym ekologicznym hotelu w Słowenii. Piękne, drewniano-szklane wnętrza czy ekologiczna kuchnia to tylko niektóre z synonimów tego miejsca. To tutaj mieliśmy okazję skorzystać z umiejscowionego na ostatnim piętrze SPA, które tego wieczoru było zarezerwowane specjalnie dla nas i gdzie w otoczeniu Alp Julijskich zostaliśmy ugoszczeni poczęstunkiem.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił na biznesową stronę tego miejsca. A takową może pochwalić się Superior Bohinj Eco. Osiem sal konferencyjnych – od dużych po kilkuosobowe, kameralne salki – parking ze stacją do ładowania samochodów elektrycznych i cała gama najróżniejszych aktywności takich jak jazda na łyżwach po jeziorze czy wędrówka na rakietach śnieżnych. Wszystko to w ekologicznym klimacie i w bliskości jeziora Bohinsjko, po którym można popłynąć w rejs czy pojeździć w zimie na łyżwach i gór, które zapraszają na piesze wędrówki. Czego chcieć więcej? Parę chwil drogi od hotelu znajduje się narciarski kurort Vogel, który znajduje się u podnóża majestatycznego szczytu o tej samej nazwie. Stoki z widokiem na Triglav znajdują się na wysokości do 1880 metrów n.p.m., co czyni je jednymi z niewielu stoków w Słowenii oferujących warunki gór wysokich z dużą ilością naturalnego śniegu i możliwością poszusowania także poza wyznaczonymi trasami. Na górze zostaliśmy zaproszeni do schroniska Merjasec. Tam zdjęliśmy narty i odpoczęliśmy delektując się piwem, winem i potrawami, które przygotowano dla nas.

sl4

Biathlon, skoki i 85 kilometrów na godzinę nad Velikanką
Udając się na północ Triglavskiego Parku Narodowego docieramy do miasteczka Kranjska Gora. Tam zakwaterowani zostajemy w czterogwiazdkowym hotelu grupy Ramada. Obiekt jest świetną bazą wypadową zarówno dla miłośników turystyki górskiej, jak i narciarzy, bo stoki znajdują się tuż przy budynku. W hotelu możemy spróbować domowych słodyczy czy pysznej pizzy, a Pub Legende zapewni dostęp do rozmaitych alkoholi, podczas picia których będzie można spróbować swoich sił w karaoke. W Kranjskiej Górze mieliśmy także okazję spróbować kuchni serwowanej przez tamtejszą restaurację Kotnik. Niesamowita pizza, przepyszne potrawy z grilla i najlepsze wino. W takiej atmosferze spędziliśmy kolejny wieczór. Stamtąd wzdłuż granic parku narodowego docieramy do Pokljuki. To główny ośrodek biathlonowy w Słowenii, ale także miłośnicy narciarstwa alpejskiego nie będą zawiedzeni. Wyjeżdżamy stamtąd do Planicy i jedziemy – a jakże – około godziny. Tego miasta nie trzeba nikomu przedstawiać. To tam wszakże odbywa się finałowy konkurs pucharu świata w skokach narciarskich, a tamtejsza Velikanka jest bliska sercu każdego fana tej dyscypliny. Planica to jednak przede wszystkim wiele kilometrów tras biegowych, którymi dotrzeć można nawet do wspomnianej Kranjskiej Gory, ale także innych osad, takich jak Ratece i Tamar. Jeżeli szusowanie po tamtejszych trasach wydaje wam się zbyt nudne, spróbujcie zip-line’u. Tyrolka zaczyna się ze szczytu skoczni narciarskiej i ma długość ponad 550 metrów. Osiągniecie na niej 85 km/h i jeżeli nie boicie się takich prędkości – naprawdę warto, bo adrenalina i widoki są niezapomniane. Po wszystkim wracamy do Kranjskiej Gory. To był naprawdę intensywny dzień. Ci, którzy wieczory wolą spędzać intensywniej niż zajadając się słoweńskimi specjałami czy zażywając najróżniejszych odnów biologicznym mogą udać się na świetnie oświetlone stoki w Kranjskiej Gorze. Zostaliśmy zaproszeni na takie właśnie szusowanie i uwierzcie – było warto. Stoki były puste, a klimat – niezapomniany.

Na koniec najlepsze
Ośrodki narciarskie są w Słowenii zbudowane niczym w pewien ściśle zaplanowany sposób. Kolejna godzina drogi wystarczyła bowiem, by dotrzeć do największego w Słowenii ośrodka narciarskiego jakim jest Krvavec. Ponad 30 kilometrów stoków zlokalizowanych ponad chmurami na wysokości prawie 2000 metrów n.p.m. pozwala na jazdę co najmniej sto dni w roku. Ponadto dla snowboardzistów przygotowano imponujący snowpark, a narciarzom szczególnie przypadnie do gustu stok ze slalomem. W tamtejszej restauracji przy Hotelu Krvavec zjedliśmy także ostatnią w naszej podróży kolację w Słowenii. I uwierzcie, była wspaniała, podobnie jak cały nasz wyjazd...

sl5