Ożywienie w polskiej gospodarce nie omija branży budowlanej. Stopniowo poprawiają się marże oraz rośnie liczba nowych inwestycji, zwłaszcza w segmencie kubaturowym, energetyce i infrastrukturze. Portfel zamówień Erbudu, jednej z czołowych firm budowlanych, sięga 1,5 mld zł i jest ponad 16 proc. większy niż rok temu. Według prezesa spółki to dopiero początek poprawy koniunktury w budownictwie, bo jeszcze nie ruszyły pieniądze z nowej perspektywy unijnej. Branża może zyskać także dzięki inwestycjom zagranicznym.
– Wartość nierozstrzygniętych ofert złożonych przez Grupę Erbud wynosi ok. 5,4 mld zł. W tej chwili trudno powiedzieć, które z nich wejdą. W dalszym ciągu głównym segmentem w naszych przychodach jest budownictwo kubaturowe w Polsce, czyli centra handlowe, biurowce, szkoły, szpitale, i z tego segmentu należy się spodziewać najwięcej kontraktów – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu.
Pod koniec pierwszego kwartału 2014 r. Erbud miał podpisane umowy o wartości ponad 1,5 mld zł, z czego na bieżący rok przypada ponad 1 mld zł.
– Dla porównania: rok wcześniej o tej porze mieliśmy 820 mln zł w portfelu do realizacji na 2013 rok, więc portfel wygląda całkiem nieźle, jeśli chodzi o ten i przyszły rok. Jeśli chodzi o segmenty, to głównie kubaturówka w Polsce, ale i inne segmenty naszej działalności, są dobrze zaopatrzone w zamówienia, po ok. 15 proc. każdy – twierdzi Grzeszczak.
Wyniki budowlanej grupy w I kwartale były wyższe od rynkowych prognoz. Grupa zanotowała 37 proc. wzrost przychodów w porównaniu z I kwartałem 2013 roku, podczas gdy rynek wzrósł w tym czasie o 10,6 proc. Dwucyfrowo rosła sprzedaż w segmencie kubaturowym i deweloperskim, a inżynieryjno-drogowy i energetyczny wzrosły odpowiednio o 166 proc. i 350 proc. w ujęciu rocznym. Zysk EBIT był wyższy o 165 proc. i wyniósł 6,14 mln zł.
– Liczymy zarówno na budownictwo inżynieryjne w kraju, jak i na naszego dewelopera oraz budownictwo w energetyce. Tutaj widzimy wzrosty i wydaje mi się, że w tym roku powinniśmy więcej zrobić niż rok wcześniej. Jeśli chodzi o portfel zamówień i przychody za granicą, to jest to ok. 200 mln zł w porównaniu z 1,2-1,3 mld zł w kraju, czyli niecałe 20 proc. I w tym roku taki udział się utrzyma. Za granicą rentowność jest nieco lepsza: w Polsce liczymy na 2 proc. netto, tam mamy ok. 3 proc.– uważa prezes Erbudu.
Obecnie rentowność netto kontraktów Erbudu w Polsce wynosi ok. 1 proc. Według prezesa, sytuacja finansowa jest stabilna, ponieważ spółka posiada gotówkę w wysokości 111 mln zł (tj. 28 proc. wzrostu w ujęciu rocznym) oraz dostępne linie bankowe i ubezpieczeniowe na łączną kwotę 669,2 mln zł.
– To jest przede wszystkim potrzebne do prowadzenia kontraktów, ponieważ czasami pomagamy zarówno naszym zleceniodawcom, jak i naszym podwykonawcom. To jest nasza siła, jeśli chodzi o rynek w Polsce. Widzimy, że nasza sytuacja jest komfortowa, ponieważ mamy więcej zleceń niż rok wcześniej i w tej chwili koncentrujemy się na tym, żeby te zlecenia w odpowiedniej jakości, terminowości i z odpowiednim zyskiem zrealizować – tłumaczy Dariusz Grzeszczak.
Rosnąca liczba inwestycji współfinansowanych przez UE daje możliwość poprawy marż, jakie będzie osiągał Erbud. Zdaniem Grzeszczaka drugim sprzyjającym czynnikiem są zdrowe fundamenty polskiej gospodarki, co powinno sprzyjać ożywieniu inwestycji, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Szczególnie duży potencjał ma rynek powierzchni biurowych, gdzie inwestorzy zagraniczni – zainteresowani polskim rynkiem – relatywnie silnie wpływają na ceny. Spółka buduje obecnie 2 duże biurowce w Warszawie.
– To jest Eurocentrum oraz Royal Wilanów, nasza przyszła siedziba, do której zamierzamy się wprowadzić na dwudziestopięciolecie naszej firmy w przyszłym roku, w sierpniu lub we wrześniu – mówi prezes Grzeszczak.
Akcjonariusze Erbudu czekają teraz na rozstrzygnięcie sporu z Mazowieckim Portem Lotniczym Warszawa-Modlin, który domaga się od spółki ponad 34 mln zł odszkodowania za utracone korzyści oraz inne koszty związane z zamknięciem lotniska. Port w Modlinie był zamknięty dla ruchu lotniczego od grudnia 2012 r. do lipca 2013 r. z powodu pękającej nawierzchni na pasie startowym. Wykonawca nie zgadza się z zarzutami i powołuje się na niezależne ekspertyzy, według których stwierdzone uszkodzenia pasa startowego powstały nie z winy Erbudu.
– Pozew wpłynął i w tej chwili go analizujemy. Będziemy zastanawiali się, co z tym dalej zrobić. W oparciu o analizę procesu realizacji inwestycji oraz wyniki niezależnych ekspertyz technicznych błędy wykonawcze zostały wykluczone. Przyczyny uszkodzeń były niezależne od spółki– mówi prezes Erbudu.