magazine top

 

 Chiny chcą się dorzucić do ratowania eurolandu. Deklaracje zwiększenia udziału w funduszu ratunkowym padły ze strony chińskich władz podczas wizyty Angeli Merkel w Państwie Środka. - To polityczne zapowiedzi - ocenia prof. Krzysztof Opolski.

O ratowaniu eurolandu i wsparciu ze strony Chińczyków podczas trzydniowej wizyty mówiło się bardzo dużo. Ale konkretów nie było. Wcześniej władze Chin wykluczały możliwość przeznaczenia części ze swych rezerw walutowych na pomoc innym krajom.

- Ja bym do końca w te polityczne zapowiedzi nie wierzył. Mając tak duże rezerwy dewizowe - ok. 3 bln dolarów, Chiny szukają okazji, żeby gdzieś tu się umiejscowić, przejąć technologię, przejąć rynki. Tym bardziej, że nawet gospodarka chińska ma specjalny pakiet zarządzany przez państwo, w którym są pieniądze przeznaczone na to, żeby kupować coraz to bardziej atrakcyjne kąski w tejże Europie - mówi prof. Opolski z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

W ratowaniu strefy euro Chińczycy mieliby swój cel. Gospodarka Państwa Środka w dużej mierze zależy od stabilnej Europy. Państwa europejskie to bowiem nie tylko największy rynek zbytu chińskich towarów, ale również źródło technologii, które Chińczycy importują.

- Nie ulega wątpliwości, że Europa jest atrakcyjna dla Chińczyków. Proszę zwrócić uwagę ile firm już zostało wykupionych, nie wspominając o Volvo, o firmach zajmujących się modą, Prada czy Gucci. Tam Chińczycy mają olbrzymie udziały lub są właścicielami - podkreśla prof. Krzysztof Opolski.

Ekonomiści zwracają uwagę, że przy podejmowaniu decyzji o wsparciu eurolandu Chińczycy będą brali pod uwagę przede wszystkim swoje narodowe interesy. A to oznacza, że Europa będzie zmuszona do pewnych ustępstw.

- Chińczycy są bardzo konsekwentni i za wszelką pomoc, na którą się ewentualnie zdecydują, będą żądać czegoś w zamian. Może to być całkowite otwarcie rynków, zniesienie kontyngentów na przysłowiowe klapki, tenisówki, czy podkoszulki, ale może to być również chęć uzyskania nowoczesnych technologii i uzbrojenia w Europie - twierdzi Janusz Szewczak główny ekonomista SKOK.

fb button

grab my essay banner

logo jooble