Sprzedaż detaliczna spadła w lutym o 0,8 proc. w skali roku wobec wzrostu o 3,1 proc. w styczniu. - Pozytywne efekty statystyczne z ubiegłego miesiąca poszły w niepamięć, podobnie jak przesłanki pozytywnego wpływu opóźnionych wypłat dla rolników w tym roku – ocenia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
W lutym – podobnie jak w 2009 roku, kiedy identyczny był także rozkład dni roboczych (-1 r/r, -2 m/m) – jedynie dwie kategorie sprzedaży zanotowały wzrost m/m (żywność jedynie o 0,2 proc. oraz najbardziej zmienna kategoria pozostałe). - Opublikowane równolegle badania koniunktury konsumenckiej GUS wskazują, że po korekcie w lutym marzec ponownie przyniósł pogorszenie sentymentu i gorsze oceny przyszłej sytuacji finansowej, które historycznie są dobrym prognostykiem konsumpcji prywatnej – dodaje ekonommista.
Duży wpływ miał znaczny spadek paliw (-5,2 proc. m/m) – obniżył dynamikę sprzedaży detalicznej o 1,4pp.; pozostałej sprzedaży w sklepach niewyspecjalizowanych (-4,6 proc. m/m) oraz samochodów (-2,6 proc. m/m) - ze względu na skalę bazy (i generalnie skalę ruchów pomiędzy styczniem a lutym) z poprzedniego roku właśnie ta kategoria była najtrudniejsza do prognozowania. - W tym miejscu widzimy konieczność zwrócenia uwagi czytelników na jeden istotny fakt. Spadek cen paliw był nie tylko fenomenem nominalnym, ale także realnym. Oznacza to, że w tym przypadku ta kategoria odzwierciedla cykliczne własności gospodarki – a więc słaby popyt - a nie tylko efekty cenowe. Ma to oczywiście duże znaczenie dla mimo wszystko negatywnej interpretacji całego agregatu – wyjaśnia Marcin Mazurek, starszy analityk BRE Banku.
Wspomniany układ kategorii powoduje, że sprzedaż bazowa po wyłączeniu różnych kombinacji kategorii: żywność, paliwa i samochody nieznacznie wzrosła w lutym – w granicach 0,3-1,0 proc. w skali roku. W ujęciu realnym sprzedaż bazowa po wyłączeniu żywności i paliw wzrosła o 0,8 proc. rok do roku. Spadek sprzedaży realnej wynikał zatem głównie z zachowania kategorii paliw (-5,7 proc. r/r) oraz żywności (-0,8 proc. r/r).
- Opublikowane dane - zarówno sprzedaż, jak i dane o optymizmie konsumentów - wskazują wyraźnie, że znaczące przyspieszenie konsumpcji w I kwartale nie zmaterializuje się, a presja na wzrost oszczędności jest silna, co widać po zmianach depozytów – mówi Ernest Pytlarczyk. - Tym samym dynamika PKB w I kwartale 2013 roku będzie znacząco niższa niż ta odnotowana pod koniec ubiegłego roku - nasze bieżące szacunki wskazują, że co najmniej o połowę - dodaje. Oznacza to, że luka popytowa w polskiej gospodarce powiększa się, zaś ostre spadki inflacji de facto zacieśniają politykę pieniężną (rosnące realne stopy procentowe). - Postawmy sprawę jasno – w takich okolicznościach Rada Polityki Pieniężnej może sobie spokojnie pozwolić na obniżki stóp procentowych. Jeśli dodamy do tego fakt, że cykliczna konieczność odbudowy stopy oszczędności czyni poziom realnej stopy procentowej nieistotnym dla skłonności do oszczędzania, może to przekonać RPP do dalszego dostosowania polityki pieniężnej, nawet przed lipcową projekcją inflacji i PKB – dodaje główny ekonomista BRE.
Z rynkowego punktu widzenia publikacja nie wywołała większych skutków ani na rynku stopy procentowej (2 punktowy range na rentownościach), ani na rynku walutowym.