Tego lata z pewnością wielu z nas utknęło na zatłoczonych lotniskach, w nieskończoność oczekując na opóźnione samoloty. Poślizgi w harmonogramie lotów zdarzają się coraz częściej i wszystko wskazuje na to, że ich liczba będzie tylko rosnąć. Jak przygotować się na takie sytuacje? Czy prawo stoi po stronie pasażera? Na jakie odszkodowanie możemy liczyć w razie opóźnienia?
Statystyki mówią jasno. Jeszcze nigdy w powietrzu nie było tak bezpiecznie. Przez ostatnie 10 lat katastrofy zdarzały się bardzo rzadko. Wszystko dzięki rozwojowi technologicznemu i zaostrzonym procedurom bezpieczeństwa. Według Aviation Safety, która gromadzi statystyki lotów, 2019 to najbezpieczniejszy rok dla lotnictwa. Niestety, pewność latania idzie w parze z pogarszającym się komfortem podróżowania. Przyczyną są opóźnienia, które stały się prawdziwą plagą. O ile jeszcze kilkanaście lat temu przed wejściem na pokład samolotu mogliśmy obawiać się powtórzenia losu bohaterów medialnych katastrof, obecnie prędzej przydarzy nam się bezowocne czekanie w zatłoczonej poczekalni. Przyczyną tej sytuacji nie jest zła wola przewoźników, ale obiektywne trudności wynikające ze zbyt szybko rosnącego natężenia ruchu lotniczego.
Kosztowny tłok w powietrzu
Dzień w dzień odbywa się 200 tys. połączeń lotniczych. Każdej minuty w powietrzu lata 20 tys. samolotów jednocześnie. Tak wielki wzrost w porównaniu z początkiem XXI wieku oznacza utrudnienia, zwłaszcza na starszych i mniejszych lotniskach. Mimo rozbudowy pasów startowych często zdarza się, że maszyna musi czekać godzinę lub więcej na start. Rosnące natężenie ruchu w sezonie wakacyjnym spędza sen z powiek przewoźników. Opóźnienia ponad 3 godziny oraz odwołane loty oznaczają konieczność wypłaty odszkodowań. W staraniach o rekompensaty pasażera wspierają prawnicy ze specjalistycznych firm, których usługi łatwo można znaleźć w internecie. Przykładowo, gdy wpiszemy „lot reklamacje” i wejdziemy na stronę firmy AirHelp, znajdziemy tam kalkulator wysokości odszkodowań dla Polskich Linii Lotniczych LOT. Rekompensaty sięgają nawet do 600 euro, co pomnożone przez 200-300 pasażerów każdego lotu generuje spore sumy. Na przykład w razie 3 godzin poślizgu lotu z Wielkiej Brytanii do Polski, przewoźnik musi wypłacić po 250 euro odszkodowania, choć cena biletu wynosiła tylko 40 euro.
Brak kadr
Przewoźnicy borykają się nie tylko z niską przepustowością portów lotniczych, ale także z brakiem maszyn i kadr. Po wycofaniu z rynku awaryjnych Boeing 737 MAX zmniejszyła się liczna dostępnych samolotów. Choć w ciągu najbliższych miesięcy i lat braki maszynowe zostaną wyrównane, jednocześnie coraz mocniej będzie brakować wykwalifikowanych załóg do ich obsadzenia. Jak twierdzą przedstawiciele RyanAir, wakaty w załogach samolotów generują aż połowę ze wszystkich opóźnień, jakie występują w lotach tej linii. Na spore braki cierpi jednak przede wszystkim kontrola ruchu lotniczego. Wyszkolenie odpowiedniej liczby specjalistycznych pracowników potrwa lata. W tym czasie będziemy coraz częściej stać przed koniecznością zaakceptowania długich, nadprogramowych godzin spędzonych na lotniskach.
Jak jest w Polsce?
Zapchane pasy startowe w wakacje to nie tylko stres dla urlopowiczów, ale również problematyczna sytuacja dla linii lotniczych. Korki na lotniskach nie zachęcają klientów, by korzystać z usług tych samych przewoźników po raz kolejny. Kalejdoskop problemów zamienia letnie miesiące w prawdziwy koszmar dla ruchu lotniczego. W Polsce spóźnia się co czwarty lot. Eksperci przewidują, że liczba opóźnionych lotów będzie nadal rosnąć. Na krótszych trasach samolot może zostać zastąpiony przez autokar lub samochód.